Początek grudnia to kolejna wizyta w Katowicach, tym razem u neurochirurga.
Dosyć długie oczekiwanie na operację, jest także wynikiem zmieniających się różnych wersji operacji. Początkowo, gdy miał być wstawiany dystraktor potylicy (coś jak szyna), to kości w których miały być zamontowane elementy tej szyny, były zbyt cienkie i musieliśmy czekać aby przyrosły na grubość. Potem okazało się, że jednak część czołowa wymaga pilniejszej interwencji, miała być jesień, ale wieczne infekcje przesuwały terminy tomografii.
Po konsultacji wiemy, że dystraktor potylicy już w grę nie wchodzi, bo w tomografii Uli wyszło, że ma wielką plątaninę żył w okolicy potylicy i nie wiadomo która z nich drenuje mózg. W trakcie operacji jeśli zamknęliby tą która zaopatruje w krew mózg to tragiczne skutki, stąd wycofanie się z wcześniejszych planów. Teraz i tak większe ryzyko jest ze strony płatów czołowych mózgu. Obraz tomografii świadczy o tym, że był już moment gdy było zwiększone ciśnienie śródczaszkowe, Ula ma zmniejszoną objętość płatów czołowych mózgu. Żeby mózg miał gdzie rosnąć, trzeba zrobić mu miejsce operacyjnie. W czaszce mamy po parze kości czołowych i ciemieniwych, po lewej i prawej stronie głowy. Kości Uli pozarastały tak, że kość czołowa i ciemieniowa tworzą jedną łuskę, po obu stronach.. W okolicy płata skroniowego zaczyna się też zbierać płyn na szczęście niewiele. Zaczynamy realnie szykować się na pobyt w szpitalu.
Ula nie miała szczepienia świnka, odra, różyczka – bo z powodu infekcji albo odległych terminów szczepienie było przesuwane. Teraz musi być do niego zdrowa, a od szczepienia trzeba odczekać min 4-6 tyg bez najmniejszej infekcji i wtedy będzie operacja. Wstępnie rezerwują koniec lutego początek marca. Jest jeszcze ryzyko, żę Pawełek podrzuci jakiegoś wirusa z przedszkola, niestety każda infekcja przesuwa operację w czasie o kolejne cztery tygodnie.