Zaległy wpis z początku lipca:)
Na początku maja Ula była badania w Szpitalu dziecięcym przy Niekłańskiej. Okulistka napomknęła, że coś się zaczyna dziać w prawym oczku, tarcze są na granicy trochę nieostre – teoretycznie zaczyna się coś co świadczy o wzmożonym ciśnieniu wewnątrzczaszkowym.
Trochę przestraszona pojechałam z Ulcią do neurochirurga, on poczytał, popatrzył jak się zachowuje i bawi Ula i stwierdził, że coś nie tak z tymi wynikami i dał nam namiary do dobrej okulistki, z tym, że w Krakowie.
Kraków odwiedziłyśmy w poniedziałek, 30.06, niestety cały dzień lało. Nie przeszkodziło to nam spotkać się z Ulci Wujkiem i wypić dobrą kawę, posilić się ciastkiem, Uleńka natomiast zasmakowała w krakowskich Bajglach:)
Sama wizyta u Pani doktor, trochę się opóźniła, ale jeżdżąc po różnych specjalistach już się przyzwyczaiłyśmy:) Najważniejsze, że zdążyłyśmy na przedostatni pociąg powrotny do Warszawy:)
Badanie wzroku nie przypadło Ulci do gustu, tak się rozpłakała, że nawet ukochana buteleczka z „mlekiem” nie pomogła, uspokoiła się dopiero w autobusie… Pani doktor nie potwierdziła teorii wzmożonego ciśnienia natomiast okazało się, że Uleńka ma sporą nadwzroczność i musi nosić okularki… Martwiłam się jak to zrobimy, żeby je zaakceptowała, każda przymiarka okularków wyglądała tak, że ja trzymam jej rączki a ktoś inny przymierzał okularki, Ulcia jak tylko uwolniła jedną rękę natychmiast je zdzierała z noska. Wybraliśmy okulary, które są przeznaczone typowo dla maluchów. Z kolorem też ciężko bo lepiej jej w takich „chłopięcych” kolorach, ostatecznie wybrany większością głosów w rodzinie został kolor fioletowy. Na szczęście w wakacje Uleńka dostała się w objęcia naszej kochanej cioci Tereski, która ją przekonała do okularków.
Podziękowania dla Alicji za pomoc i przyjęcie funkcji naszego osobistego przewodnika:)) Także podziękowania dla Tomasza, że znalazł dla nas czas i nas „dostarczył” na miejsce, a dla Ani za pomoc w opiece nad Pawełkiem, który został w Warszawie:) DZIĘKUJEMY!!